Wśród wielu metod pracy my – poloniści – szukamy tej, która będzie najbardziej efektywna dla naszych uczniów. Stara szkoła głosiła, że aby uczeń się nauczył, musi odpowiednią ilość czasu spędzić nad książkami, a wtedy wiedza niczym olej wleje mu się do głowy. Na szczęście dzięki wielu badaniom i szerzeniu wiedzy z zakresu neurodydaktyki czy psychologii rozwojowej człowieka wiemy już, że każdy z nas jest inny, uczy się w inny sposób i w swoim tempie, innymi słowy – nie wszystko, nie dla wszystkich i nie w tym samym czasie.

Aplikacje na polskim, czyli warsztat pracy zaTIKowanego nauczyciela

Co z tą inteligencją?

Przez wiele lat wierzono, że najlepszym sposobem zbadania ludzkiej inteligencji jest zmierzenie jej za pomocą odpowiedniego testu. Jednym z prekursorów tej metody był Alfred Binet, francuski psycholog, który wierzył, że istnieje związek między masą mózgu a inteligencją człowieka. Jednak sam autor odniósł się krytycznie do sposobu wykorzystania swoich badań, o czym można przeczytać m.in. w książce Kena Robinsona pt. „Uchwycić żywioł”. Robinson pisze, że intencją Alfreda Bineta – jednego z twórców testu IQ było wyłącznie identyfikowanie dzieci ze specjalnymi trudnościami, by mogły one otrzymać odpowiednią pomoc edukacyjną. Sam Binet twierdzi, że test ten „nie pozwala na zmierzenie inteligencji, bo intelektualne wartości nie nakładają się na siebie, a więc nie mogą być zmierzone tak, jak mierzy się powierzchnie linearne”[1]. Podobnego zdania jest Howar Gardner – profesor Uniwersytetu Harvarda, który stworzył teorię inteligencji wielorakich[2]. Mówi ona, że istnieje wiele rodzajów inteligencji, które są dynamiczne i wielopłaszczyznowe. Wyróżnił osiem podstawowych jej rodzajów: werbalną, matematyczno-logiczną, interpersonalną, intrapersonalną, wizualno-przestrzenną, muzyczną, ruchową oraz przyrodniczą. Idąc tym tropem, powinniśmy tak konstruować lekcje, by każdy uczeń odnalazł w nich swoją aktywność i wyniósł z nich jak najwięcej. Jak więc to zrobić? Uważam, że każdy nauczyciel powinien w procesie edukacji zachować... zdrowy rozsądek. Nie ma bowiem badań, które wskazywałyby, że taka czy inna metoda jest najlepsza dla naszych uczniów. Liczy się więc różnorodność, czyli takie działanie, które pozwoli za pomocą różnych sposobów dotrzeć do młodych ludzi, rozbudzić w nich ciekawość świata, zachęcić do twórczej pracy oraz pomóc zrozumieć, że są oni odpowiedzialni za swoją naukę. Do tego wszystkiego dodałabym empatię, cierpliwość i ciekawość drugiego człowieka, dzięki której możemy poznać naszych uczniów i choć trochę ich zrozumieć. Bogatsi w te elementy mamy szansę wejść na wyższy szczebel edukacyjnego działania, a więc zastanowić się nad tym, jaka metoda będzie na tyle atrakcyjna, by porwać naszych uczniów.

Z TIK-iem nam po drodze

Z pewnością pomogą nam w skutecznej pracy rozmaite narzędzia TIK, z którymi młodzi ludzie mają do czynienia na co dzień. Skoro nieustannie żyją w sieci, intuicyjnie posługują się aplikacjami, to dlaczego nie wykorzystać ich na naszych zajęciach? Pojawienie się nowoczesnych technologii w świecie edukacji może być ułatwieniem w pracy i nauce zarówno dla naszych uczniów, jak i dla nas samych. Oczywiście, aby nauka było efektywna i nie powodowała nudy, należy zachować balans pomiędzy tym, co ważne, mądre i potrzebne. Poniżej przedstawiam więc kilka aplikacji, które stosuję w codziennej pracy do gromadzenia materiałów, porządkowania ich i uatrakcyjniania lekcji  języka polskiego.

Co powiecie o padlecie?

Bardzo pomocny w mojej pracy jest padlet. Jest to narzędzie przypominające wirtualną tablicę, na której możemy gromadzić rozmaite materiały, tj. scenariusze zajęć, zdjęcia, filmy, sprawdziany czy teksty do analizy. Możemy też przygotować padlet tematyczny i trzymać na nim materiały z jednej dziedziny, np. na jednym gromadzimy sprawdziany, na drugim – materiały do omawiania lektur, na trzecim – filmiki do obejrzenia na lekcji czy notatki graficzne. Innym rozwiązaniem jest zaproponowanie wykonania zadania przez uczniów, którzy – wykorzystując to narzędzie – zgromadzą na nim materiały potrzebne np. do zredagowania charakterystyki danej postaci. Możliwości jest naprawdę wiele, a narzędzie jest intuicyjne w obsłudze. Zanim jednak przystąpicie do pracy z nim, musicie pamiętać, że jest ono częściowo płatne – pierwsze trzy tablice można uzupełnić za darmo, natomiast kolejne wymagają opłaty abonamentowej. Mimo tego padlet ma wiele zalet. Poza tym, że zgromadzicie na nim swoje materiały, macie możliwość podzielenia się swoją pracą z innymi na kilka różnych sposobów: można przesłać link do osób zainteresowanych, osadzić padlet na stronie internetowej (własnej, klasowej lub szkolnej) czy też wygenerować kod QR, który rozdamy uczniom w klasie. Kody QR wykorzystałam w przypadku podania uczniom listy lektur na początku roku szkolnego. Przygotowałam wirtualną tablicę, na której umieściłam tytuły i autorów lektur, tekst omawianej lektury (głównie ze strony www.wolnelektury.pl), audiobook do odsłuchania oraz ekranizację filmową. Wygenerowałam kody dla wszystkich uczniów w klasie, a następnie poprosiłam młodych ludzi o wklejenie ich do zeszytu. Dzięki temu uczniowie dostali ode mnie gotowe materiały do tego, by móc przygotować się na zajęcia. Ponadto takie postawienie przeze mnie sprawy sprawiło, że uczniowie nie mieli wymówek, a przedtem zawsze znalazł się ktoś, kto twierdził, że zabrakło dla niego książki w bibliotece. Wymówki stały się bezzasadne z uwagi na to, że tekst znajdował się właśnie na padlecie, więc jeśli ktoś z uczniów nie przeczytał tekstu, to z pewnością nie dlatego, że nie miał dostępu do lektury. Pad...

Aby przeczytać dalszą część artykułu,