Scenariusz zajęć dla szkoły ponadpodstawowej.

Inność – dobro czy przekleństwo?

Etap szkolny

Liceum

Dodatkowe materiały

Nie

Jednostka lekcyjna

Godzina lekcyjna

Cele

Uczeń:

  • odczytuje sens całego tekstu poetyckiego i prozatorskiego,
  • kształci krytyczne myślenie, porównując oba fragmenty tekstów,
  • potrafi ocenić postawy bohaterów literackich,
  • kształci umiejętności analizy tekstu

Metody nauczania:

  • dyskutowanie, debatowanie,
  • samodzielne badanie świata,
  • czytanie i notowanie ze zrozumieniem,
  • korzystanie ze źródeł, zbieranie świadectw i opracowywanie ich.

Środki dydaktyczne:

  • S. Pasierb, Inność,
  • fragmenty prozy Gustawa Herlinga-Grudzińskiego pt. Wieża,
  • materiały z pracy domowej, którą uczniowie mieli wykonać – prezentacje ludzi odrzuconych i naznaczonych przez społeczeństwo.

 

 

Janusz Stanisław Pasierb

Inność (fragment)

 

w tobie to drzewo szumi innym głosem

jego liść rysuje kształt innego kraju

to niebo szare jest dla ciebie złote

a cienie jasną noc zapowiadają

 

uśmiechasz się smucisz i kochasz inaczej

inne koło tortur obraca się w tobie

i niepojęci jesteśmy dla siebie

mówiąc te same słowa wzięte z jednej mowy

 

(…)

 

Gustaw Herling-Grudziński

Wieża (fragmenty)

– Nazywam się Lebbroso! Nikt nie zna ani nazwiska, które odziedziczyłem po rodzinie, ani imienia jakie otrzymałem na chrzcie. Jestem Trędowaty: oto mój jedyny tytuł do życzliwości ludzi. Oby żyli w nieświadomości, że nosi mnie ta ziemia, i oby na wieki zaginęła wszelka pamięć o moim istnieniu! (...)

Życie zbiegało mu na nieustannych walkach i nawet pomoc religii nie zawsze była w stanie powstrzymać pędu jego wyobraźni: wbrew jego woli wyobraźnia ciągnęła go często ku oceanowi chimerycznych pragnień, które roztaczały przed nim fantastyczny obraz nieznanego świata.

            Na próżno czerpał z książek wiedzę o przewrotności ludzkiej i o nieszczęściach towarzyszących jak nieodłączny cień doli człowieczej: jego serce odmawiało uwierzenia w to, co czytały jego oczy. Los ludzi wolnych wydawał mu się tym godniejszy zazdrości, im bardziej opłakany był jego własny. (...) Wymykał się wówczas po kryjomu ze swego więzienia i błąkał się po okolicznych polach odurzony przestrzenią. Krył się, by nie być zobaczonym przez tych samych ludzi, których jego serce tak gorąco pragnęło spotkać. Ze szczytu wzgórza, zaszyty w krzakach jak dzikie zwierzę, ogarniał wzrokiem miasto. Śledził z daleka mieszkańców Aosty, którzy ledwie o nim słyszeli, wyciągał ku nim z jękiem ręce i domagał się swojej cząstki szczęścia. W przypływach uniesienia (wyznawał to ze wstydem) obejmował niekiedy ramionami drzewa w lesie, zaklinając Boga, by je ożywił i dał mu choć jednego przyjaciela. Ale drzewa odpychały go swoją chłodną korą, szumiały nad nim milczeniem. Pokonany przez zmęczenie, prawie u kresu sił, wracał w końcu do wieży i szukał ulgi w modlitwie (...).

            Przed paru laty przybłąkał się do wieży mały kundel (...)....

Aby przeczytać dalszą część artykułu,